03.12.2017

•3• blogmas [wieniec]



Mogłabym zrezygnować ze wszystkich dekoracji. Mogłabym ominąć dobrocie i przyjemności, które czekają w grudniu za każdym rogiem. Jarmarkty, grzane wino i milion światełek.
Mogłabym zrezygnować z kalendarzy i materialnych umilaczy. 
Nie musiałabym mieć niczego, prócz moich Kochanych przy boku. 
Jednak nigdy, przenigdy nie mogłabym adwentu przeżywać bez wieńca adwentowego. 

Wspominam czasy dzieciństwa, kiedy Mama siedząc w korytarzu wśród gałęzi świerku, pokłutymi już palcami, zawijała grube wieńce. Pamiętam ich zapach i zapach pieczonych ciasteczek, palące się dookoła świeczki, spokojną muzykę w tle, światełka przypięte do firanek, skrzące się drzewo w kominku...
Wieniec zawsze był i zawsze będzie. 
I samo to, że co roku napajam się tymi wspomnieniami daje mi taką radość - radość prosto z serca. I czy jest ktoś na świecie, kto niemógłby godzinami wpatrywać się w płomień świeczki?!
Niech będzie to czas...
Pokoju.
Wiary.
Miłości.
Nadziei.

4 Kommentare: