28.01.2018

easy like...

Chce mi się wiele rzeczy. Tak po prostu. Dla bliskich i dalszych. Taka jestem. 
A dla tych moich Trzech to już bym gwiazdy z nieba ściągnęła. 
Sama pamiętam z dzieciństwa zapachy unoszące się w powietrzu. Dlatego jedno z tych rzeczy, które robię przede wszystkim bo lubię- to (zdrowe) pieczenie, gotowanie i sprawianie, że w naszym domku zawsze czymś dobrym pachnie. Jeśli akurat nic nie robię, to zapalam świeczki zapachowe hehehe you know ;)

I należę do tych, którzy w sobotę parę chwil przed północą wkładają ciasto do pieca. Bo weekendy są od ciast, a niedziele w szczególności. 
Kawy bez limitu, bez pośpiechu, wspólnie i z pytaniem "Mamo, mogę jeszcze kawałek?"



27.01.2018

#happyhappy

Spokój ducha jest takim niedocenianym uczuciem, takim stadium, które z łatwością można przegapić. W pogoni za tym, aby wszelkiego "dobra" lub nas samych było więcej bardziej i naj... nie dostrzega się tego co już się osiągnęło i tego co się ma. Kim się jest. I to co jest ważne.
Szczęście idzie w parze z wdzięcznością.

I mimo niepowodzeń, smutków i "konfliktów" pomiędzy, niczym kamieni na drodze... czuję zarazem pewne zadowolenie. Zadowolenie z wyjścia ze strefy komfortu, mimo tylu nieznajomych czynników, które czekają za rogiem.
Nigdy tak do końca nie rozumiałam tej całej strefy komfortu. Choć teraz już wiem "z czym to się je".

Nadal szukam odpowiedzi. I tej właściwej drogi... ale żyć, być tu i teraz, to coś o wiele więcej. Bycie wdzięcznym pomaga mi dostrzegać pewne rzeczy na nowo, sortować priorytety. I tego się trzymam.

Happy mind.
Happy life.
Happy wife.
Happy kids.
Happy mind.
Happy life.
...

Happy happy.

To mój tajemniczy klucz.


18.01.2018

time

How to stop time: kiss.
How to travel in time: read.
How to escape time: music.
How to feel time: write.
How to release time: breathe.


16.01.2018

The Greatest Showman

Bywają filmy, które od pierwszych dźwięków chwytają za serce.
Nuci się je nawet jeszcze kilka dni później, ogląda różne sekwencje ponownie.
Tylko po to, by poczuć to coś, co ten film ma po prostu w nadmiarze.
Zachwycam się całym jego klimatem...
I wzruszam.*



*Szczególnie drugie video "The Greatest Showman - This is me. Keala Settle"

11.01.2018

S.Fitzek "Pasażer 23"

Nowy rok w klimacie thriller uważam jak najbardziej pasujący do okoliczności. Stawiam na mocne bodźce już od początku, niech synapsy pracują. ;)

A tak na poważnie, jest to moja pierwsza przygoda z tym autorem. 
I choć słyszałam, że ponoć jest dobry, nie przypuszczałam że aż tak. 

Odważna tematyka, która dopiero pod koniec tak naprawdę otwiera oczy.
Fitzek pozostawia pewien niedosyt, takie mrowienie w palcach- od razu chciałoby się poszukać kolejnej jego książki.

I daj Boże, abym już nie musiała być nigdy pasażerem dużego statku. ;)


09.01.2018

goodbye 2017


Czytając noworocznego posta pisanego rok temu, sama lekko nie dowierzam. Pamiętam dobrze ten spacer, emocje i plany które w tym czasie rodziły się w głowie. 2017 miał być w zupełności inny. Był oczywiście jaki był, ale nie był on moim rokiem -  takim, jakim z ręką na sercu, zakładałam że będzie.
Świadomość ta boli i rzuca się w oko - i nie mówie tu o konkretnych niepowodzeniach. 2017 sukcesywnie ucinał mi skrzydła - zapewne sama jestem temu winna. Nie jest to jednak wina jednego roku, ale sumą źle podjętych decyzji na przestrzeni ostatnich lat- bo przecież nie do końca ma się na wszystko wpływ. Jasne, miniony rok miał też swoje dobre strony, ale one nie zdominowały. 
Przede wszystkim jestem rozczarowana tym....że moje pozytywne JA poszło przez to wszystko w odstawkę. Nie wnikając za bardzo w szczegóły. Choć generalnie o te szczegóły właśnie chodzi, bo to dzięki nim cały ten życiowy bałagan powstał. "...Die das Fass zum überlaufen gebracht haben" - jak to fajnie w niemieckim mówią. Przelało się. I tyle.

Coś co budowałam przez lata, nad czym pracowałam i w mocno wierzyłam zostało solidnie wstrząśnięte. 
Pewnie, nie jestem już bezdzietną 25-latką-świeżo-po-ślubie-z-głową-w-chmurach-i-czasem-jak-guma. Rok 2017 był zatem dla mnie rokiem oddalenia się od pewnych etapów, emocji, ludzi i summa summarum, co najgorsze, od samej siebie. Był rokiem zagubienia, wypalenia i "uwolnienia". 
Dostałam czerwoną kartę. Dostałam nauczkę.

Czemu to piszę?
Aby przypominać samej sobie- bo ponoć na własnych błędach można nauczyć się najwięcej. Prawdziwe życie zazwyczaj odbywa się zdała od wyłącznie kolorowej mozaiki wyidealizowanych kwadracików. 

Gdybam zatem nad planami i tak bardzo bardzo bardzo chcę poczuć znów fascynację i wiatr we włosach, spowodowanym aktywnym, dobrym trybem życia. Puścić lub zmienić pewne, już zatarte, schematy są sporym wyzwaniem. Próbuję się nauczyć wiary i zaufania, zaufania że wszystko co się dzieje, dzieje się z jakiejś przyczyny. Niepewność mam zamiar zamienić w siłę.
Tak, abym mogła być znów tą Rają, która od wewnątrz jak i zewnątrz jest pozytywna.... taką jaką byłam jeszcze niedawno... 

Z uśmiechem nie tylko w sercu ale i na buzi, ale przede wszystkim z błyskiem w oczach. Właśnie dlatego, że nie jestem już tą bezdzietną 25-latką-świeżo-po-ślubie-z-głową-w-chmurach-i-czasem-jak-guma.
Ale dlatego, że mam dla kogo i że jestem tego warta!