30.05.2016

just for a moment...

Przeklinałam to miejsce będąc nastolatką. 
Teraz, wciąż nie wyobrażam sobie życia tutaj, jednak patrzę przez trochę inny pryzmat niż 10 lat temu. 
Najbardziej lubię to miejsce, kiedy Koty wyjeżdżają a Myszy mogą w spokoju ... robić swoje.
Tydzień na wsi zakańczam zatem kawą i kocem na balkonie, niedoczytaną książką i wysypką na całym ciele.
A w tle burza, słońce, burza... i ta niewinna lekkość dziecięcej radości.


17.05.2016

It's all right

Może to wina hormonów, wiosny - a może skutek przełączenia na tryb slow... czuję wszechobecny wewnętrzny spokój.
Jestem szczęśliwa, nawet jeśli nie mam do końca odpowiedzi na wszystkie pytania.


01.05.2016

Join my day # 2

Obudzeni słońcem- zapowiada się dobry dzień. Czasami nie musisz nawet wstać, by wiedzieć. Tegoroczna majówka wypada ciut niekorzystnie, szczególnie, że w Niemczech tylko 1. maja jest dniem wolnym- także dzisiejsza niedziela. Mam wielki sentyment do weekendu majowego, czasy sięgające jeszcze przed dzieckiem i ślubem...weekendy spędzane zazwyczaj nad Bałtykiem, jeszcze jako chłopak-dziewczyna lub narzeczeni...

W tym roku morze przekładamy na inny raz, a poranek zaczynamy cytrynką. Sezon szparagowy rownież otwarty. Nie potrafię powiedzieć ile kg przez dość krótki czas zjadamy....mogłabym codziennie. Uwielbiam. Czekają na nas świetne przepisy! Can't wait.

Nie udało się do końca wypić w spokoju cytrynki, jak nagle łóżko obsunęło się w dół. Szkoda, że nikt nie uchwycił naszych zdziwionych min. Na szczęście leżeliśmy w trójkę, bo zapewne przez dłuuuugi czas musiałabym słuchać opowieści, jak to będąc w ciąży zarwałam łóżko. :)





Od paru dni chodziła za mną sałatka, a jej przygotowanie zajmuje chwilę. W międzyczasie akcja łóżko, śniadanie, lekki makijaż i wyskok na mszę.

Południe witamy dobrymi humorami. Zabieramy się za bananowe ciacho, miksujemy szejka i czas na wyczekaną zabawę. Jedni bawią się w strażaków - a brzuszkowy domownik w piłkarza :) 
Urządzanie balkonu przekładamy na wieczór, słońce wygrywa i ruszamy w długą.





W mieście mamy akurat Street-Food-Festival. Tym razem zlokalizowany nad Renem stwarza piękny klimat. Do tego pogoda, muzyka w tle i żaglówki. Chwilo trwaj, choć jedzeniem nie trafiliśmy.
Wieczorem balkon; dziwnie po tak długiej przerwie móc znów korzystać z tego miejsca. Słońce nas nie opuszcza, ale to jeszcze nie jest TO.

Junior śpi. Mąż twardo "balkonuje". A ja delektuję się po prostu ciszą i zachodzącym słońcem...dobry był to dzień.


------------
Join my day # 1