Tegoroczna jesień nie sprzyja blogowaniu.
Dni mi umykają, choć czytałam, że takie jest właśnie dorosłe(?!) życie.
A między tym wszystkim siedzi(!) moje siedmiomiesięczne bezzębne szczęście, które uwielbia owoce i mamine obiadki. Mój mały ogonek dotrzymuje mi towarzystwa nawet na uczelni, gdzie rozprasza innych swoimi dużymi oczkami i szerokim uśmiechem. Leżąc na brzuszku denerwuje się, że po zabawki trzeba sięgać- bo czemu one nie przychodzą do niego same?! Uwielbiam jego krytyczne spojrzenie, jak rączką nieświadomie bawi się swoim uszkiem i jego słodkie gaworzenie o poranku.
Mamy niesamowitą pociechę w domu!