30.11.2017

It's beginning to look a lot like...


W zeszłym roku grudzień dominował pod hasłem "adwentowe migawki", lepiej znane jako popularny blogmas/vlogmas - posty/filmy, pojawiające się przez cały adwent codziennie.
Idea rok temu się u mnie sprawdziła i również tym razem chciałabym uwiecznić ten fajny i magiczny czas w roku, mimo iż jest zupełnie inny niż ten w 2016. Są to moje ostatnio najczęściej czytane przeze mnie wpisy i tym samym bardzo fajne pamiątki.

Czego na pewno nie będzie, to wskazówki jak się ubrać/pomalować/jaki kolor paznokci wybrać oraz powszechnie znane wishlisty- czyli co komu sprezentować. Myślę jednak, że czytelnicy bloga się tego nawet nie spodziewają :) 

Mimo, iż oficjalnie Adwent rozpoczyna się dopiero w niedzielę, dla mnie wraz z pierwszym grudnia -  z pierwszym okienkiem adwentowego kalendarza, rozpoczynam sezon na wszystko co ma z tym magicznym czasem wspólnego. A że jestem mamą dwójki dzieci, nasz grudzień będzie zdominowany dziecięcą radością i ekscytacją.
Przede wszystkim jednak szukam skupienia, szukam możliwości aby jeszcze bardziej być tu i teraz, pozwalam sobie zwolnić, reflektuję. Swiadomość i wdzięczność idą w parze.

Będę się powtarzać, ale mocno wierzę, że jest to dobry czas na cuda.

_november_

28.11.2017

Heidelberg

Gdyby zależało wyłącznie ode mnie, zmieniałabym co parę lat miejsce zamieszkania. 
Była to tu, to tam. Być takim wolnym ptakiem, którym lubiłam się określać.
Szkoda, że wraz ze zmianą miejsca zamieszkania, człowiek zaczyna w pewien sposób od nowa. Ze wszystkim. 
A skoro nie chodzi już wyłącznie o mnie, owe marzenie pozostaje w głowie. Marzeniem.

A ja weryfikuje marzenia. No chyba, że zostaną przędzej spełnione.


26.11.2017

"We screw up, we lose our way.
Even the best of us have our off days.
Still we move forward." 


-M.Grey-

23.11.2017

thirty

Trzydzieści lat minęło...wow, jak to brzmi. W duchu jednak wcale tego nie czuję. Dodatkowo wszyscy dookoła zapewniają, że trzydziestka to dla kobiety fajny wiek. I coś w tym jest, bo od paru lat czuję skradające się zmiany-zmiany - jeśli ma to jakiś sens.
Czytając zeszłoroczny wpis chwile po urodzinach, zdziwiłam się, że dokładnie tak samo podsumowałabym tegoroczne urodziny.
It´s all about the people in your life...

Że pamiętają.
Że zadzwonią, napiszą, wyślą kartkę.
Że zrobią niespodziankę.
Że zabiorą na wyjazd.
Że upieką tort i posadzą w dużym wygodnym fotelu niczym jak księżniczkę.
Że przyniosą szampana da łóżka i zabiorą do spa.
Że są i będą, i to nie tylko, bo masz urodziny.

Za uśmiechnięte, życzliwe buzie i to wszystko, jestem wdzięczna i jeszcze raz wdzięczna. Happy me.

Cheers santé salut 30!
Be good, kind and positiv!


20.11.2017

L.Riley #3

Moja jesień otulona jest słowami Riley. Dawno nie czytałam takich powieści. Jestem wdzięczna, że któregoś dnia wczesnej jesieni, dostałam od sąsiadki pierwszą część tej niezwykłej sagi.
Jaka ja byłam wtedy sceptyczna!
A teraz nie wyobrażam sobie, żeby tych doznań, które miałam podczas czytania, brakowało. Podsuwam pozycje każdemu, którego spotkam po drodze, bo naprawdę warto. 
Te opowieści pozostawiają po sobie ślady - samo to, że chce się je przeczytać ponownie, mówi samo za siebie. Twórczość Riley, to mieszanka Jojo Moyes i Kate Morton- charakterystyczna bohaterka w centrum, na tle rodzinno-historycznej opowieści. 

Jeszcze nie wiem, która z sióstr jest mi bliższa - cztery książki na szczęście przede mną.
Na pewno jest to świetny materiał na ekranizację!

Trzecia część zabiera nas w piękne tereny Lake District i dawnego Londynu. 
Nie mogło być lepiej.


15.11.2017

GA

Lampka czerwonego wina.
Najnowsze odcinki Grey's Anatomy, któremu wciąż jestem wierna.
Gorąca kąpiel.

I od razu panuje spokój w głowie.


13.11.2017

LEBEN, LIEBEN & GENIEßEN vol.4

Te moje tu i teraz jest chwilowo mocno rozchwiane i przeżywa ekstremalne wzloty i upadki. Dlatego, tym bardziej cenię sobie czynniki stałe, które znam i na które mogę liczyć. Brzmi banalnie, ale w prostocie codziennych obowiązków tkwi pewien rodzaj bezpieczeństwa.
Kiedy wszystko do okoła jest jakieś ... nieostre, zwyczajna codzienność- jak pyszna kawa wypita z Mężem w spokoju, wnoszą naprawdę dużo...

Zaczynamy!





Skoro już o kawie i Mężu mowa: 
Jesteśmy kawoszami. I jak dobrze mieć w swoim gronie osoby, które nie tyle co również lubią dobrą kawę, to jeszcze inspirują - a rozmowa z nimi na ten temat (i ogólnie) nie zna końca. Jedno z moich tegorocznych planów było zrobienie kursu baristy i na pewno nie odpuszczę!
Pewnego popołudnia zawitały do nas dwie przesyłki, które uradowały Męża niczym wszystkie  święta i urodziny w jednym. Aby na czas ojcowskiego (i nie tylko), serwować żonie (tak tak, nagle to moja "sprawka") pyszną kawę - zamówił młynek ręczny, świeżo palone ziarna kawy-  i od tego czasu waży, mierzy czas i wyłapuje nuance smakowe niczym Profi. Jednym słowem: jest zabawa na całego (i dominujący zapach pysznej kawy! Więcej mi nie trzeba).

Ten oto uroczy kominek (bawi mnie ta nazwa, ale niech jej będzie :) wyciągam na jesienno-zimowy czas. Nie tylko ładnie się prezentuje, ale jeszcze w bardzo wydajny sposób spala zapachowe woski. Lubię ten delikatny, słodki, otulający zapach w powietrzu. Kolejnym zakupem będzie olejek eteryczny. Polubiłam się również z kadzidełkami.

Jesień to czas świeżych fig i granatu. Na szczęście możemy granatem nacieszyć się kilka dobrych miesięcy w porównaniu do bardzo krótkiego sezonu na świeże figi.
W czasach średniowiecza Chińscy lekarze mówili, iż granat jest życiowym nektarem i gwarantuje długowieczność. Fakt jest: granat lub sok z granatu jest power-owocem pełnym witamin, minerałów i przede wszystkim antyoksydantów. 
Uwielbianego przez wszystkich domowników, w szczególności tych najmniejszych, granatu zatem nie może u nas brakować. Mnie niesamowicie uspokaja obieranie i wydłubywanie tych pestek. Mam patent, aby nie opryskać siebie i pół kuchni. Relaksujące jak mało co.

Na pierwszy rzut oka zwykły kalendarz, który został przemieniony na 3-letni zbiór wdzięczności+myśli. Codziennie zapisuję we dwóch/trzech linijkach przewodnią myśl, uczucia lub jakieś wydarzenie tego dnia. W naszym turbo świecie zmierzamy do tego aby narzekać, nie doceniać i nie celebrować zwykłej codzienności. Zawsze prędzej, lepiej, więcej. Nawet w najgorszy dzień  EVER znajdzie się chociaż jedna rzecz, za którą możemy być wdzięczni.
Podoba mi się myśl, iż za rok, na tej samej kartce dopisze kolejne dwie linijki. A w 2019 będę miała w pigułce trzyletni zbiór czarno na białym wypisanego życia.

Największą frajdę mam chwilowo we własnych czteru ścianach. Przede wszystkim odnajduję tu błogie bezpieczeństwo i możliwość schowania się przed światem. Udało się po długim szukaniu skompletować salon: dołączyły wymarzone lampy, zdjęcia i stoliczek-koszyk. Samo patrzenie na te rzeczy poprawia mi nastrój. Chcę je dotykać, głaskać i mówić im jakie są ładne.

Mój stary dobry przyjaciel: Hipnotic Poison. Żadna to tajemnica, że zapachy mają moc. Towarzyszy mi jesienią i zimą, a pozostawiający słodką nutę w szaliku jest po prostu niczym ... "it feels like home".

Apropos, nie ma mowy abym wyszła bez dużego puchowego grubego szalika. Wielka miłość. Za to kocham jesień (i za kozaki na obcasie!)

Bywają prezenty, które trafiają prosto w serce. Tak jak ten wielki turkusowy koc, który po prostu jest boski, a szukałam takiego już od pewnego czasu. I ta chwila, kiedy dostajesz to co szukasz bez wcześniejszego ujawnienia, to jest dopiero coś!

08.11.2017

What appears to be an End may really be a new beginning.