Wyczekiwany, wytęskniony grudzień. Nie daję się tym marudzącym ludziom, którym światełka, pierwsze dekoracje tak bardzo przeszkadzają. W nowy miesiąc wchodzę z wyspaną głową i ze świątecznym kubkiem kawy w ręku. W nocy z 30-tego listopada na 1-ego grudnia, kiedy dzieci już śpią, przystrajamy zazwyczaj dom. Na spokojnie, bez szału. Wyciągam zastawę, poduszki, drobne dekoracje i światełka. Wieszam lalę adwentową i wkładam pierwsze okienko dla dzieci. Szykuje wieniec, a wraz z 6-tym stoi u nas już choinka. Wszystko tak, aby ten radosny czas oczekiwania umilić, celebrować i czuć tę magię w powietrzu. Ale o tym wszystkim kiedy indziej.
Z góry uprzedzam, że wpisy pojawią się, jeśli w ogóle, nieregularnie. Może będą się odróżniać chociażby tym, że nie mam czasu dopieszczać i wymyślać zdjęć. Nie mam jednak serca całkowicie odpuścić. Jednak słabość do Adwentu, do przedświątecznego czasu i całego z tym związanego "mojego" blogmasa, nie pozwalają mi chociażby nie spróbować. Nie byłabym sobą. Od tygodni myśli krążą mi wokół tematu, serce się raduje (serio!)- a summa summarum są to wpisy, do których często wracam, nawet w najbardziej upalny dzień lata.
Z góry uprzedzam, że wpisy pojawią się, jeśli w ogóle, nieregularnie. Może będą się odróżniać chociażby tym, że nie mam czasu dopieszczać i wymyślać zdjęć. Nie mam jednak serca całkowicie odpuścić. Jednak słabość do Adwentu, do przedświątecznego czasu i całego z tym związanego "mojego" blogmasa, nie pozwalają mi chociażby nie spróbować. Nie byłabym sobą. Od tygodni myśli krążą mi wokół tematu, serce się raduje (serio!)- a summa summarum są to wpisy, do których często wracam, nawet w najbardziej upalny dzień lata.
Jak fajnie wiedzieć, że jest to już trzecia edycja. Zresztą również i przez Was intensywnie czytana. Dziękuję!
I jeśli rok temu myślałam, że z rożnych powodów już ciężej być nie może, to się grubo myliłam. Bo jakkolwiek życie nie płata figli, to stanie sobie samemu w drodze i świadomość tego, ma moc wcześniej niedocenianą.
Innym powtarzam, że nadchodzący czas zawsze jest wyjątkowy i w powietrzu nie unosi się tylko słodki zapach korzennych przypraw i grzanego wina...ale coś o wiele więcej. Dzieją się cuda, właśnie teraz. Może czas abym i ja się temu bliżej przyjrzała.
"Radość adwentu ma głębokie, duchowe podstawy: oczyszczamy nie tylko nasze mieszkania, ale głównie nasze… serca. Przebaczenie, pojednanie, odpuszczenie… Zatrzymanie się na chwilę w pogoni świata, aby na nowo odnaleźć sens życia, sens codziennych wysiłków i ogromną potrzebę dzielenia się z drugim człowiekiem. Dlatego tak ważne jest w tym czasie odnalezienie choćby chwili na wyciszenie, odrobina przestrzeni na przemyślenia, moment na zatrzymanie się w biegu codziennych spraw, przyjrzenie się sobie, swojemu życiu i ludziom wokół. Wyobrażenie sobie, jakiego życia, jakich uczuć i jakich relacji pragniemy doświadczać.
Jest to czas cudów. Ale cuda nie dzieją się same – wymagają naszego zaangażowania, naszej energii, wiary i poczucia wdzięczności za to, co już mamy. Zbyt często cuda, których doświadczamy w naszym codziennym życiu traktujemy jako coś normalnego, naturalnego. Przyzwyczajamy się do nich. Niestety ten brak wdzięczności często otwiera drzwi do tego, aby to utracić… Zanim doświadczymy więc bolesnej straty, dziękujmy, dziękujmy za wszystko, co do nas przychodzi!" (źródło)
Cały wpis tutaj: http://agnieszkamaciag.pl/adwent/
czekałam na twój grudzień...
AntwortenLöschenkochana jestes!
AntwortenLöschen