23.09.2016

pierwszy

Zauważyłam już kilka podróży wstecz, że wyjeżdżając na urlop lub nawet gdzieś na weekend, mam trudności z przestawienieniem się. Jestem zawieszona gdzieś pomiędzy i najzwyczajniej nie mogę nawet powiedzieć gdzie tkwi "problem". 
Jest to na tyle uciążliwe, bo urlopy wiecznie nie trwają, a ty w końcu chcesz w pełni z wyjazdu skorzystać. Mentalnie, rzecz jasna. To jest jak uwierający but, i co gorsza, dokładnie się o nich jeszcze po miesiącach pamięta! 

Dzisiaj - to samo tylko w innym wydaniu. Siedzę nad morzem z miną jakby mnie ktoś na siłę przyciągnął. Nad moje ukochane morze. Wczoraj nie mogłam się doczekać, a dziś rozczarowanie, bo wychodząc na wytęsknioną, piękną plażę nie czując nic. Dosłownie. Mogłabym się odwrócić, odjechać i wyszłoby na to samo. Gdzie ten zachwyt pytam się ja! 
Nazwijmy to jak chcemy, od zmęczenia do blokady, nic nie jest mi obce....
Tym razem jednak w przeciągu pierwszego dnia się udało.
Poczułam ulgę.
Wydech.


Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen