13.11.2017

LEBEN, LIEBEN & GENIEßEN vol.4

Te moje tu i teraz jest chwilowo mocno rozchwiane i przeżywa ekstremalne wzloty i upadki. Dlatego, tym bardziej cenię sobie czynniki stałe, które znam i na które mogę liczyć. Brzmi banalnie, ale w prostocie codziennych obowiązków tkwi pewien rodzaj bezpieczeństwa.
Kiedy wszystko do okoła jest jakieś ... nieostre, zwyczajna codzienność- jak pyszna kawa wypita z Mężem w spokoju, wnoszą naprawdę dużo...

Zaczynamy!





Skoro już o kawie i Mężu mowa: 
Jesteśmy kawoszami. I jak dobrze mieć w swoim gronie osoby, które nie tyle co również lubią dobrą kawę, to jeszcze inspirują - a rozmowa z nimi na ten temat (i ogólnie) nie zna końca. Jedno z moich tegorocznych planów było zrobienie kursu baristy i na pewno nie odpuszczę!
Pewnego popołudnia zawitały do nas dwie przesyłki, które uradowały Męża niczym wszystkie  święta i urodziny w jednym. Aby na czas ojcowskiego (i nie tylko), serwować żonie (tak tak, nagle to moja "sprawka") pyszną kawę - zamówił młynek ręczny, świeżo palone ziarna kawy-  i od tego czasu waży, mierzy czas i wyłapuje nuance smakowe niczym Profi. Jednym słowem: jest zabawa na całego (i dominujący zapach pysznej kawy! Więcej mi nie trzeba).

Ten oto uroczy kominek (bawi mnie ta nazwa, ale niech jej będzie :) wyciągam na jesienno-zimowy czas. Nie tylko ładnie się prezentuje, ale jeszcze w bardzo wydajny sposób spala zapachowe woski. Lubię ten delikatny, słodki, otulający zapach w powietrzu. Kolejnym zakupem będzie olejek eteryczny. Polubiłam się również z kadzidełkami.

Jesień to czas świeżych fig i granatu. Na szczęście możemy granatem nacieszyć się kilka dobrych miesięcy w porównaniu do bardzo krótkiego sezonu na świeże figi.
W czasach średniowiecza Chińscy lekarze mówili, iż granat jest życiowym nektarem i gwarantuje długowieczność. Fakt jest: granat lub sok z granatu jest power-owocem pełnym witamin, minerałów i przede wszystkim antyoksydantów. 
Uwielbianego przez wszystkich domowników, w szczególności tych najmniejszych, granatu zatem nie może u nas brakować. Mnie niesamowicie uspokaja obieranie i wydłubywanie tych pestek. Mam patent, aby nie opryskać siebie i pół kuchni. Relaksujące jak mało co.

Na pierwszy rzut oka zwykły kalendarz, który został przemieniony na 3-letni zbiór wdzięczności+myśli. Codziennie zapisuję we dwóch/trzech linijkach przewodnią myśl, uczucia lub jakieś wydarzenie tego dnia. W naszym turbo świecie zmierzamy do tego aby narzekać, nie doceniać i nie celebrować zwykłej codzienności. Zawsze prędzej, lepiej, więcej. Nawet w najgorszy dzień  EVER znajdzie się chociaż jedna rzecz, za którą możemy być wdzięczni.
Podoba mi się myśl, iż za rok, na tej samej kartce dopisze kolejne dwie linijki. A w 2019 będę miała w pigułce trzyletni zbiór czarno na białym wypisanego życia.

Największą frajdę mam chwilowo we własnych czteru ścianach. Przede wszystkim odnajduję tu błogie bezpieczeństwo i możliwość schowania się przed światem. Udało się po długim szukaniu skompletować salon: dołączyły wymarzone lampy, zdjęcia i stoliczek-koszyk. Samo patrzenie na te rzeczy poprawia mi nastrój. Chcę je dotykać, głaskać i mówić im jakie są ładne.

Mój stary dobry przyjaciel: Hipnotic Poison. Żadna to tajemnica, że zapachy mają moc. Towarzyszy mi jesienią i zimą, a pozostawiający słodką nutę w szaliku jest po prostu niczym ... "it feels like home".

Apropos, nie ma mowy abym wyszła bez dużego puchowego grubego szalika. Wielka miłość. Za to kocham jesień (i za kozaki na obcasie!)

Bywają prezenty, które trafiają prosto w serce. Tak jak ten wielki turkusowy koc, który po prostu jest boski, a szukałam takiego już od pewnego czasu. I ta chwila, kiedy dostajesz to co szukasz bez wcześniejszego ujawnienia, to jest dopiero coś!

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen