24.06.2015

Woman in Gold

W starym miejskim kinie, średnia wieku wynosiła jakieś 50+. Seans bez popcornu, za to z lampką wina. 
Film był wyświetlany w ramach badań proweniencyjnych - od początku roku miałam go zapisanego w kalendarzu, czekając niecierpliwie na datę premiery. Bazuje on bowiem na faktach, historia opowiada historię, takie filmy lubię najbardziej.

Nie wiem co mną wzruszyło... mistrzowska Helen Mirren, dramatyczna opowieść czy może ta nietypowa atmosfera w kinie. Całość była niezapomnianym doświadczeniem. 
Spotkałam się po raz pierwszy z tym, że publiczność dosłownie żyła filmem, a to przecież nie teatr. Był śmiech, pojedyńcze ciche komentarze, łzy, a na końcu przeplatały się oklaski. Jestem niemal pewna, że sukces tego filmu nie opiera się wyłącznie na niesamowitej powieści i jej ekranizacji, ale pobudził przede wszystkim dużo emocji, wspomnień jeszcze żyjącego pokolenia i pytanie... o sprawiedliwość.



Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen