12.02.2017

moving moving n°2

Wchodzisz do potencjalnie perfekcyjnego mieszkania. Wszystko jest nowe, eleganckie i dopiero co zostało wykończone. Salon wielkości prawie naszego aktualnego mieszkania, aż prosi się by go fajnie zaaranżować. Wchodzisz do tego otwartego pomieszczenia i szlag!

Stoisz jak wryta. 
Nie wiesz czy dobrze widzisz. 
Patrzysz ponownie i wiesz, że to jednak nie jest żart. 

Zamiast patrzeć na duże, aż do podłogi okno... okno z widokiem na "przestrzeń" z górami w tle- to patrzę na beton. W rogu zaś wąskie(!) balkonowe drzwi (bo druga połowa drzwi jest obok za ścianą w sypialni, rzecz jasna). 
Po drugiej stronie pokoju jest okno, z widokiem na sąsiedni budynek. Nie jestem może po fachu, ale kompletnie nie rozumiem tego rozmieszczenia. Pytam się zatem Pana od nieruchomości (który nota bene był współprojektantem) co TO do cholery ma być?! Jak można nie wykorzystać potencjału?

Odpowiedź jest tak prosta, że aż niemożliwa: Chce Pani zobaczyć widok, proszę wyjść na balkon. Bam! Zresztą na tej ścianie można zawiesić przecież telewizor...



1 Kommentar: