Mogłabym zrezygnować z kalendarzy i materialnych umilaczy.
Nie musiałabym mieć niczego, prócz moich Kochanych przy boku.
Jednak nigdy, przenigdy nie mogłabym adwentu przeżywać bez wieńca adwentowego.
Wspominam czasy dzieciństwa, kiedy Mama siedząc w korytarzu wśród gałęzi świerku, pokłutymi już palcami, zawijała grube wieńce. Pamiętam ich zapach i zapach pieczonych ciasteczek, palące się dookoła świeczki, spokojną muzykę w tle, światełka przypięte do firanek, skrzące się drzewo w kominku...
Wieniec zawsze był i zawsze będzie.
I samo to, że co roku napajam się tymi wspomnieniami daje mi taką radość - radość prosto z serca. I czy jest ktoś na świecie, kto niemógłby godzinami wpatrywać się w płomień świeczki?!
Niech będzie to czas...
Pokoju.
Wiary.
Miłości.
Nadziei.
A więc niech taki dla Was będzie, Kochani,
AntwortenLöschenMiłego dnia.
Dziekuje-my, nawzajem :)
LöschenJa jeszcze nie nabyłam. Może jutro się zbiorę i kupię.
AntwortenLöschenKoniecznie! :)
Löschen