11.12.2015

in the meantime...

Rzadko miewam tak intensywne miesiące jakim był listopad. Pękał od spotkań i sprawach "to-do". Zwalniam więc o krok, chciałabym nawet cofnąć się o jeden. I chyba mogę powoli powiedzieć: dziwny był ten rok, mimo ze dobry. 
Tymczasem, cieszę się spokojniejszym grudniem, ukochanym adwentem i wizją Świąt. Jednak nawet tu: tegoroczny czas oczekiwania ma inny posmak, bez zimowych herbat, choinki... a dekoracje najchętniej spakowałabym z powrotem do kartonu i wyjechała w dal. :)   


Mało mnie tu i tu, bo życie wypełnia chwilowo każdy zakątek.



29.10.2015

hello

Brakowało Jej muzyki.
Z niecierpliwoscią czekam na nową płytę, przekonana, że tegoroczna jesień własnie potrzebuje klimatu Adele.



28.10.2015

...

Mam kryzys, nie boję się tego przyznać. Pierwszy prawdziwy.
Wiem też, że minie tak samo jak nieproszony się wkradł.
Niemniej, rola Mamy mnie tymczasowo po prostu ... przerasta.



23.10.2015

happy b.

Chciałabym w jakiś sposób zatrzymać ułamek tego, co towarzyszyło mi tego dnia.
Tą energie i szczęście. 
Bo właściwie to uświadomiłam sobie:
Jestem szczęściarą- mając zdrowie, takich chłopaków, rodzinę i garść bliskich sercu osób.


22.10.2015

Madrid

Byłam. Nie byłam. Byłam. Nie byłam.
Taka mała loteria. Urywanie listków ze stokrotki.
Co sprawia, że są rzeczy które się pamięta, a bywają takie które umykają obojetnie jakie "duże" by nie były?
Pobyt w Hiszpanii kwalifikuje się do kategorii drugiej - został całkowicie wymazany z pamięci.
Tylko zdjęcia przypominają, że jednak ... byłam. I jak bardzo mi się tam podobało.


05.10.2015

selfless

Nie chcę się zastanawiać, czy takie coś kiedykolwiek będzie możliwe.
Nie w moim życiu.
Chyba.


03.10.2015

summer favs -life-

Tak tak, ja jeszcze w tych klimatach :)
Jesień jest przecudna, moja ulubiona pora roku (mówie to co 3-4 miesiące ;)) 
Dlatego tym wpisem kończę z summer time - i strasznie się ciesze na ciepłe szale, swetry i dużo jesiennego słońca.



Piżama za samą kolorystykę i wzory dostaje 10/10! :) Strasznie ją lubię, mogłabym mieć ową wersje na zimniejszą porę roku.
Sukienka koralowa, w paski i z lekkim tutu. Delikatna, przewiewna i kobieca- idealna na upały jak i na wieczorne wyjścia. Nie kupuję rzeczy "na zapas", ale tę bym zdecydowanie kupiła! Do tego koralowe  butki które miałam od lat i uwielbiałam. Nie jestem kobietą, która szasta butami i ma ich niezliczenie dużo. Dlatego tym bardziej "boli" mnie fakt, że akurat te były w "starym" aucie,  razem z trzema innymi parami butów.
Warkocz, kitka, kok, czasami rozpuszczone- na inne fryzury mnie tego lata stać nie było. Do tego okulary i czasami chusta - and I am ready to go.
Zestaw w którym siebie bardzo lubię, choć na ogół spodnie z wysokim stanem to nic dla mnie. "Nic dla mnie" - ale mam takie aż(!) dwie pary ;) A wisiorek.... zdecydowanie muszę sobie sprawić taki z prawdziwego złota. 
Moja ukochana szara długa sukienka. Choć ostatnimi latami byłam wierna długim spódnicom, tego lata postanowiłam wyjść ze strefy komfortu i zrobić mały wyjątek. Do tego bolerko w pudrowym różu z cekinami i korale. Teściowa wie co lubię. :) Zestaw bardzo kobiecy, uwielbiałam!



Last but not least!



Magazyn Emotion Slow. Moja perełka.
Bliscy mi wiedzą, ile o tym magazynie potrafię tracić słów.
Począwszy od zdjęć i treści, kończąc na jakości papieru....wszystko po prostu pasuje. Już od paru dobrych lat nie czytam prasy typowo kobiecej, gdzieś tam przewijają się magazyny typu SENS albo DER SPIEGEL. 
Slow jest slow.... czytasz i czas stoi (prawie że) w miejscu. Przemawia do mnie ich koncept, każdy artykuł jest dobrze opracowany i napisany z niesamowitą lekkością. Gdyby nie ich redakcja w Hamburgu (450km ode mnie) zapewne moje CV byłoby w ich skrzynce mailowej. 
Nie ma półnagich modelek lub 15 stron kompletnie niezrozumiałej mody, reklamy kosmetyków/biżuterii ze sławnymi z show biznesu. Reklamy slow pasują do rodzaju gazety, mam wrażenie, że nawet one są przemyślane (różnica do pierwszego wydania!). Cały ten styl jest mi bliski, a przepiękne zdjęcia  i ten klimat są po prostu wisienką na torcie. Widzę różnicę do pierwszego wydania i strasznie się cieszę, że idą taką drogą. Bardzo bardzo lubię, szkoda (a może i dobrze) że wydania są nieregularne. Niesamowicie podekscytowana czekam już od ponad 2 miesięcy na kolejne wydanie w połowie października!

28.09.2015

finally!

Nawet dobrze nie wsiadłam a już wiedziałam.
Nie zdarza się chyba zbyt często, że to właściwie kobieta musi przekonać faceta do kupna danego samochodu :)
Niemniej, po prawie dwóch m ę c z ą c y c h miesiącach uważamy sprawę za zamknietą!



23.09.2015

Summer favs -food-

Po kosmetycznych ulubieńcach lata czas na konkrety.
Let's talk about food- it's always a good idea!


Owoce owoce owoce- im bardziej kolorowo i różnorodnie tym lepiej. Jak nie w szejku typu "queenofgreen" to jako sałatka. Aczkolwiek nic nie przebiło miłość do arbuzów. Co roku zamierzam liczyć ile ich zjadamy, bo jest tego dość sporo, ale nigdy nam się to nie udaje.

Tak zwanym "hitem" były również dwa warzywa: młody szpinak i chińska kapusta pak choi. 
Sałatkę z młodego szpinaku  jedliśmy średnio dwa razy w tygodniu. Przełożona serem feta, migdałami, suszonymi pomidorami, smażoną szynką (opcjonalnie) - polana olejem ryżowym/sezamowym i przyprawami jest             prze-pysz-na. Objedliśmy się nią co prawda pod koniec sezonu, aczkolwiek kompozycja wszystkich składników podana np.z pieczonymi rozmarynowymi ziemniakami jest godna polecenia.
Pak choi odkryłam po raz pierwszy."Męczyłam" całe lato- głównie dodawałam jako bazę do szejków, smaczna również z innymi warzywami np.z woka.

Gdyby mi ktoś rok temu powiedział, że będę unikać nabiału pomyślałabym że się wygłupia.
Nie wyobrażałam sowbie wtedy życia bez serów. Mleka nie piję już od prawie 2 lat i z perspektywy czasu wiem, że nie mogłam podjąć lepszej decyzji. Czemu by zatem nie spróbować z nabiałem?  Nie mam nietolerancji na nabiał, więc jeśli jest sałatka z fetą to zjem albo istnie nieziemsko aromatyczny (czytaj:śmierdzący) francuski ser - również nie odmówię. Na codzień jednak staram się po prostu tego unikac. Ale nie o tym miała być przecież mowa ;)

Tymczasem Alpro "jogurt" sojowy o smaku naturalnym lub kokosowym podbił moje serce zupełnie. Zmieszany z owocami i ekspandowanym amarantusem (uwielbiam!) stanowił przez prawie całe lato moje (i Juniora) śniadanie. 

A na sam koniec krótko i treściwie: woda z limetką i miętą. I to najlepiej litrami!

16.09.2015

Madame Chic x3

Pierwszą książkę pochłonęłam, choć z lekkim przymrużeniem oka.
Drugiej byłam bardzo ciekawa, ponieważ tematyka domu/dzieci jest mi bardzo bliska. 
Nie podpiszę się pod wszystkim co autorka w obydwu książkach tematyzuje, ale nie o to przecież chodzi.

Jednak gdy zobaczyłam, że pojawi się trzecia część... aż wzdychnęłam.
"Polish your poise" - fajnie i pięknie-  aczkolwiek nie mogę pozbyć się myśli, że 'co za dużo to nie zdrowo.


Swoją drogą- zapewne i tak przeczytam.

13.09.2015

Summer favs -beauty-

Zanim jesień zawita u nas na dobre, wykorzystam (ponoć!) ostatnie dni lata na dość nietypowy wpis. 
Z racji, że sama lubię owe tematy zapraszam zatem na moje pierwsze letnie faworyty minionych miesięcy...





  • Lakier do paznokci Benecos "peach sorbet": Zdecydowanie kolor mojego lata (rownież w garderobie) non stop na paznokciach (zwłaszcza u nóg) niesamowicie radował oko. Nie zawiera szkodliwych składników jak na ogólne lakiery przystało. Po prostu love love love :)
  • Dezodorant Schmidt's "bergamotka + limetka": Ciężko znaleźć dezodorant, który a) nie zawiera aluminium b) faktycznie(!) działa i c) owa firma nie testuje na zwierzętach*. Schmidt'sa używamy wspólnie z mężem i jesteśmy bardzo zadowoleni.
  • Nawilżająca odżywka do włosów Sante "mango & aloes": Jeśli chodzi o włosy to stawiam na nawilżenie. Lubię ich szampony, choć odżywki mają to coś. (Moje) włosy są po nich niesamowicie miękkie i lśniące - temat rzeka i zapewne nie tylko zasługa jednego produktu. Żeby nie było, miewam rownież bad hair days ;)
  • Masło do stóp Alverde "limetka + echinacea": niespodzianka tego lata. Nie oczekiwałam, że tak bardzo polubię ten produkt. Dobrze się rozprowadza i nawilża, świetnie pachnie, jako masło ma fajną konsystencję i do tego jest bardzo wydajny. 200ml "męczyłam" prawie przez całe lato, kremując wieczorem rownież dłonie.
  • Tonowany krem do twarzy z 15SPF Eco Cosmetics: Mój pierwszy i przez to, że w celu przechowania wyłądował w lodówce, zapewne wykończę go dopiero w przyszłym sezonie. Zastąpił mi krem na dzień, nie bieli, nie zapycha, dobrze się rozprowadza i wchłania. Top. 
  • Regenerujący krem do stóp Sylveco: Mniej wydajny niż masło powyżej, za to bardzo dobrze nawilża. Kciuk w górę za polski produkt, kupiłam ponownie.
  • Odświeżająca maseczka do twarzy Bania Agafii: Podarowana przez Przyjaciółkę skradła pod koniec lata, swoim chłodzącym efektem, moje serce.
  • Scholl Velvet Smooth Express Pedi: Powiedzmy, że w zależności od stanu stóp nie zastąpi wizyty u podologa. Aczkolwiek- i to najważniejsze- umila domowe pedicure miękkim i gładkim rezultatem.

*Dla mnie ważne kryterium przy ogólnym wyborze kosmetyków!

06.09.2015

hey new neighbor!

Niczym w serialu Przyjaciele, mam nowego sąsiada w bloku naprzeciw. Nic w tym nadzwyczajnego gdyby nie to, że paraduje nago na balkonie ustawiając się tak, aby najkorzystniej (we wrześniowym słońcu) opalić swoje ciało.


(via)

01.09.2015

31.08.2015

We're the Millers

Być może trafiłam na dzień, kiedy po prostu byłam do tego zmuszona, by odebrać ten film jako wyjątkowo zabawny. Momentami aż płakałam ze śmiechu (bez komentarza)!
Na pewno trafia do kategorii łatwych i przyjemnych- idealny na czas, kiedy ma się wystarczająco "drama in ya life".



24.08.2015

Déjà vu

Wpadł mi ostatnio do rąk pamiętnik, który pisałam jako 16/17- latka. Lata po ostatnim wpisie patrzę na siebie z pewną dumą i uśmiechem na twarzy- mądrą byłam nastolatką.
Widzę jednak też zagubioną zbuntowaną dziewczynę z pewnym "ciężarem" na plecach. Żałuję, że w pewnej chwili przestałam pisać i że nie mogę się cofnąć, by tej młodej mnie szepnąć do ucha: "Wszystko będzie okay. A nawet lepiej."

Tymczasem mój brat skończył niedawno 17 lat.
Wiem jakie ma obawy, z czym się akurat zmaga albo jakie ma marzenia. I nieraz mówię mu po cichu, jak bardzo się cieszę że jest, mamy siebie - wszystko będzie ok.


13.08.2015

sleep mode

Emocje ostatniego czasu próbuję odespać. O każdej porze dnia- nie jestem wybredna.
Tym samym zbieram zaległości i papierki po czekoladzie.
Szkoda tylko, że czas nie stoi w miejscu. A sprawy nie załatwiają się same.


08.08.2015

fu**!

To uczucie, kiedy wychodzisz z domu i widzisz, że czegoś brakuje.
Nie ma i tyle.
Sekundy totalnej bezradności.

Ukradli samochód.
Z fotelikami dziecięcymi i butami do biegania.

04.08.2015

19.07.2015

American Sniper

Pomińmy na sekund parę, że to wszystko dzieje się naprawdę. Inaczej każde słowo byłoby zbędne. Świat się kończy - taka nasuwa mi się myśl.

Bradley Cooper natomiast odwalił kawał dobrej roboty. Jeśli chodzi o umiejętności aktorskie, to jest on dla mnie zaskoczeniem tego roku.

17.07.2015

summer break

Po 5ej filiżance kawy przestaję liczyć. Oficjalnie stwierdzam, że jestem za stara aby w nocy spać tylko dwie i pół godziny. Po całym dniu siedzenia i słuchania nawet zapałki w oczach nie pomagają.

Udana prezentacja ma swoją cenę.. Szkoda tylko, że prawie na koniec studiów zaczynam czuć takie coś jak zadowolenie. Chwilowe co prawda...

Takim akcentem witam łudzące - ostatnie - wakacje.

08.07.2015

My secret (home)

Czasami wystarczy jeden głęboki wdech-wydech. Krótka przerwa. Dobra książka. Bycie offline lub szybko przebiegnięte 5km. Czasami mi to nie wystarcza.


Morze jest od lat moim wewnętrznym domem. Miejscem, które mnie "woła", kiedy baterie są już dawno na low. Mogę nigdzie nie jechać, ale rok bez morza bym nie wytrzymała.



Szukam odpowiedzi na pytania. Szum fal ucisza jednak własne myśli. Relatywizuje.

Więc patrzę i patrzę, patrzę na małe znikające stateczki, wyobrażam sobie ich drogę.
Czuję nieustanną tęsknotę. Magia horyzontu. Tak się zwie moja choroba.


I ten horyzont.

Niekończąca się perspektywa. Ułatwia poniekąd sposób patrzenia na świat i samego siebie.
Ten czas spędzony tam - z nimi- jest dla mnie strasznie cenny.


29.06.2015

S. Bolton: Mroczne przypływy Tamizy

Oczekiwałam ciut więcej. Więcej Flint i Joesbury.
I mimo tego po raz kolejny przepadłam.
48h is all I need.


24.06.2015

Woman in Gold

W starym miejskim kinie, średnia wieku wynosiła jakieś 50+. Seans bez popcornu, za to z lampką wina. 
Film był wyświetlany w ramach badań proweniencyjnych - od początku roku miałam go zapisanego w kalendarzu, czekając niecierpliwie na datę premiery. Bazuje on bowiem na faktach, historia opowiada historię, takie filmy lubię najbardziej.

Nie wiem co mną wzruszyło... mistrzowska Helen Mirren, dramatyczna opowieść czy może ta nietypowa atmosfera w kinie. Całość była niezapomnianym doświadczeniem. 
Spotkałam się po raz pierwszy z tym, że publiczność dosłownie żyła filmem, a to przecież nie teatr. Był śmiech, pojedyńcze ciche komentarze, łzy, a na końcu przeplatały się oklaski. Jestem niemal pewna, że sukces tego filmu nie opiera się wyłącznie na niesamowitej powieści i jej ekranizacji, ale pobudził przede wszystkim dużo emocji, wspomnień jeszcze żyjącego pokolenia i pytanie... o sprawiedliwość.



22.06.2015

as time goes by...

Po latach spotykamy się nieoczekiwanie ponownie. Pijemy kawę, a nawet zostaje do kolacji. 
Tylko po Jej dzieciach widzę ile tak naprawdę minęło czasu i ile przegapiłyśmy.
Zaskoczył mnie mój wewnętrzny spokój, brak żalu i jakichkolwiek oczekiwań. Nie odczuwam też żadnej z tym związanej ulgi. Sprawę uznaję za odhaczoną. Puszczam. Usuwam. Robię miejsce na nowe.


21.06.2015

książkowo # 3

Nie wiem kiedy, nie wiem jak. Pochłaniam ostatnio książki niczym wodę. 
Nie mogło być lepiej.


17.06.2015

#beactive

Miałam ostatnio okazję biec wzdłuż plaży. Zmiana otoczenia, a szczególnie wypad nad ukochane morze, poprawia wewnętrzna równowagę. Pomijajac, że potrzebowałam o wiele więcej czasu (bo jak biec, kiedy słońce zachodzi tuż obok ciebie), to zdecydowanie był to jeden z najmilszych biegów.

I co roku to samo nurtujące pytanie, jakby to było gdybyśmy mieli do morza bliżej niż dalej....

15.06.2015

J.Jonasson 'Analfabetka która potrafiła liczyć'

Kolejna niezwykle ciepła i urocza książka Jonassona, z barwą ironii i niezwykłej determinacji bohaterów do siebie i świata. Podobnie jak Stulatka, nie można nie chcieć przeczytać i się przekonać, z jaką lekkością zostały ponownie przeplecione ślady fikcji z prawdziwymi wydarzeniami. 


01.06.2015

18.05.2015

kuchnia afgańska (2/12)

Nowo otwarta restauracja parę pięter pod nami, aż się prosi, by ją wypróbować.
Lubimy ciekawość, która takim "wypadom" towarzyszy, więc udaliśmy się na kolejną degustację.

Ichnia kuchnia (w naszym odczuciu przy wydaniu europejskim*) jest bardzo lekka. Wyróżnia się ciekawym orientalnym smakiem, jest oparta na różnie przyrządzonych ryżach, które są połączone z szafranem, warzywami, mięsem z inydka, kurczaka lub cielęciną.

Jako przystawkę podano nam oliwki, oberżyne w oliwie i ostre sosy. Do tego bardzo smaczny chleb Pita. 
Zachwycił nas klimat restauracji oraz smak tych niby prostych dań, w tle rytmy dalekiego wschodu.
Na 1 zdj.(w lewym rogu): Grilowane mięso z indyka, smażony ryż basmati wraz z pistacjami, rodzynkami i paskami ziemniaków.
Na 2 zdj. (w prawym rogu) wersja wegetariańska: Pieczony ryż basmati z szafranem, suszonymi owocami berberys, kawałkami ziemniaka w sosie ostrym. Jako dodatek szpinak według domowego przepisu. 




Jesteśmy świadomi, że to jest tylko ułamek kuchni afgańskiej, która poprzez historie i położenie geograficzne była pod mocnym wpływem kuchni indyjskiej i perskiej. Musiałabym zwiedzić kraj, aby zostać kulinarnym guru, aczkolwiek tu nie o to chodzi. Otwarcie na nowe smaki, kulturę i przy tym dobra zabawa...nie musi być zawsze tak bardzo skomplikowanie. 


*Nie znajdziemy tu bowiem np. mięsa z wielbłąda ;)

28.04.2015

Fast and Furious

Jestem cichą fanką filmów Fast & Furious. Lubię adrenalinę, którą te filmy dostarczają
Przy każdej części wydaje sięże więcej już nie można. A jednak. 

Ile by tej akcji tym razem nie było, to szczególnie końcówka ściska serce...



26.04.2015

12 miesięcy / 12 smaków - kuchnia afrykańska (1/12)

Gdzieś na początku roku, kiedy wszechobecne "noworoczne postanowienia" ucichły, nasunął się pomysł do takiego projektu. 
Siedzieliśmy akurat pierwszy raz w afrykańskiej restauracji, jedząc kolacje palcami(!) popijając "ichnym" piwem.
Pomyslalam wtedy, jak to niewiele potrzeba, aby mieć małą odskocznię, zrobić coś innego niż się robi zazwyczaj*, wyjść z własnej strefy komfortu! 
Świadomiej żyć- motto, które mocno mocno towarzyszy nam już od parunastu miesięcy. Ale o tym innym razem.

Oto jest "projekt" nie projekt, bo nic na siłę. Choć tu na blogu panuje pewien schemat, pewna stagnacja. Czasami myślę, ze nie jest to miejsce na pewne sprawy, że blog tańczy we własnym rytmie. Coraz częściej zauważam, że błąd tkwi jednak w (moim) myśleniu, nastawieniu i poniekąd wygodzie...

A więc: kuchnie afrykańską poznaliśmy w styczniu, która choć bardzo smaczna, nie podbiła od razu naszych serc. I powód nie leżał w tym, że trzeba było jeść rękoma (choć moja Mama poprosiła o sztućce, bo jak to rękoma?! To chyba już nie ten wiek na takie innowacje :) 
Na dużym, kolorowym, okrągłym talerzu dostaliśmy zestaw przeróżnych mięs, wraz z warzywami i ostrzejszymi sosami. I choć wszystko było znane, to sekret dań tkwi w ich przyprawach i przyrządzeniu.
Podawane są na chlebie Ingera, który raczej przypomina naleśnika i nie jest on jedynie dodatkiem, tylko służy jako "zastępstwo sztućców". Taki jest klimat. :)

W tle rytmy dalekiego kontyntentu. Na pewno warte poznania. I mimo wszystko, powrotu.




*Zazwyczaj lądujemy u sprawdzonego tajlandczyka. Jak stare małżeństwo.

22.04.2015

Ohrwurm

Totalnie zaniedbana przez ze mnie kategoria. 

Czas wybudzić ją melodią, którą nucę nawet w nocy...

Stefanie Heinzmann
'In the End'


PS: Jak zawsze- im głośniej tym lepiej! :) 
W wersji UNPLUGGED

12.04.2015

new in: książkowo # 2

Nie wiem jak to się stało, dopiero w domu wybierając książkę zauważyłam, że parę z tych pozycji już znam 
i ponownie wypożyczyłam.
Często mi się ostatnio zdarza, że zapominam (co czytałam). 


11.04.2015

Dwulatek

Tyle radości i szczęścia. Głęboka wdzięczność i miłość
A to dopiero/aż dwa latka. 
Junior pasuje do nas tak, jakby od zawsze już z nami był

We are a team. 

10.04.2015

G.Musso - Telefon od anioła

Po ostatnim, mile zaskoczona, przeczytałam jednym tchem.


07.04.2015

my place

Nie wiem czy pod wpływem impulsu czy konieczności. 
Mam swoje miejsce. 



02.04.2015

28.03.2015

Nous reviendrons, c'est certain...

Bardzo szybko byliśmy wszyscy tego samego zdania: choć jest tam pięknie, to czy aby na pewno Paryż ma być najpiękniejszym miastem europy?
I choć początkowo lekko "dumna", że nie dam się zaplątać w wir, który od lat wokół tego miasta panuje, wróciliśmy z lekkim niedosytem i z chęcią jak najszybciejszego powrotu. 


19.03.2015

S.

W międzyczasie zostałam Mamą, a ona Żoną.
Powiedzmy, że miałybyśmy po dwóch latach o czym porozmawiać- choć nie uważam spotkania za nieudane.
Nurtują mnie Ci, których nie potrafię do końca rozgryźć.


17.03.2015

Paris Paris

Ostatnim razem patrzyłam na Paryż oczami 15latki. Od tego czasu dużo się zmieniło, jestem ciekawa tego miasta, choć trochę jego popularnością i wszechobecnością nasycona. 
Jadę tam, ale tak naprawdę, nie mam na ten wyjazd ani czasu ani głowy. 



16.03.2015

"Wszyscy mamy możliwość wyboru.
Jesteśmy sumą naszych decyzji."

J. O'Connor



12.03.2015

...

Świat mnie drażni. Nie wiem dokąd on dąży, czego on chce. 
Nie odnalazłam jeszcze swojego miejsca.


10.03.2015

The Iron Lady

Żelazna Dama w Dniu Kobiet- to dobre połączenie.


26.02.2015

to be (or not)

Wiszę w powietrzu.
Dosłownie i w przenośni.

I prawda jest taka, że albo wygram, albo przepadnę.
Dosłownie jak i w przenośni.