Czasami wystarczy jeden głęboki wdech-wydech. Krótka przerwa. Dobra książka. Bycie offline lub szybko przebiegnięte 5km. Czasami mi to nie wystarcza.
Morze jest od lat moim wewnętrznym domem. Miejscem, które mnie "woła", kiedy baterie są już dawno na low. Mogę nigdzie nie jechać, ale rok bez morza bym nie wytrzymała.
Szukam odpowiedzi na pytania. Szum fal ucisza jednak własne myśli. Relatywizuje.
Więc patrzę i patrzę, patrzę na małe znikające stateczki, wyobrażam sobie ich drogę.
Czuję nieustanną tęsknotę. Magia horyzontu. Tak się zwie moja choroba.
Niekończąca się perspektywa. Ułatwia poniekąd sposób patrzenia na świat i samego siebie.
Ten czas spędzony tam - z nimi- jest dla mnie strasznie cenny.
U mnie poziom low osiągnełam jakis m-c temu ;) w tym roku ze względu na budowę nie będzie niestety morza :(
AntwortenLöschenNiestety, ale w końcu to budowa....
LöschenIdzie wszystko według planu?
tak, chociaz teraz spowolniło, ale i tak tempo nie jest złe, chociaż to wszystko jest obciążające max
LöschenWierze :|
LöschenAle potem jaka radość będzie! Wytrwałości!
Zachęcona komentarzem "u mnie" zajrzałam i bardzo tu ciekawie. I do tego piękne zdjęcia :)
AntwortenLöschenmorze jest wyjątkowe, zdecydowanie to także mój "wewnętrzny dom" :)
Miło, ze zajrzałas :)
LöschenDo Ciebie przeszłam przez Maripose, tak to czasami bywa- i dobrze!
A morze to temat rzeka :)