Od paru dni niosę te uczucia ze sobą jak krzyż na plecach. Raz mniej raz więcej- przeważnie więcej- mają wpływ na to co robię i jaka jestem. Wiele razy przemyślane, przedyskutowane mimo wszystko nadal są i zatruwają mi codzienność. Łatwo powiedzieć 'to nie prawda- zapomnij' ciężej w to uwieżyć i naprawdę zapomnieć. Bo to nie prawda, co nie? Więc jeżeli 'nie' to po cholere one mnie jeszcze przygnębiają!!
Do tego bliskie otoczenie, od którego nigdy nie będę w stanie się uwolnić, przytłacza mnie jak ciężki stray koc, który nie pozwala oddychać. Jakby to nie wystarczało, to czy ludzie zdawają sobie sprawę, że ich 'banalne- w dobrej intencji' słowa mogą inną osobę doprowadzić właśnie do takiego stanu....stanu agresji, desperacji i smutku?! Również wobec samej siebie.
Jak nigdy przed, czuję, że potrzebuję dystansu..i urlopu.
EDIT: I już jest dobrze- po czteru takich własnie dniach.... jest już dobrze!
Miłego Dnia Kobiet, moje Drogie!
Najwazniejsze, ze juz lepiej...a urlop tez juz prawie za rogiem.
AntwortenLöschenDziekuje i wzajemnie:) Mam nadzieje, ze Dzien Kobiet jest udany:)
Sciskam!
Dieser Kommentar wurde vom Autor entfernt.
AntwortenLöschen..........oj.........
LöschenTulę mocno...
AntwortenLöschen