Pół roku mineło od dnia naszego ślubu. Nawet nie wiem kiedy i jak, mógł ten czas przelecieć nam przez ręcę tak szybko. Pamiętam, kiedy było pół roku przed- zamównienie torta, szukanie sukni, rozmowy o kwiatach, decyzje o orkiestrze, wybór zaproszeń. Było co robić, tym bardziej, iż we mnie drzemie dusza perfekcjonistka- to winietki musiały być wykonane oczywiście ręcznie. I chociaż spędziłam mnóstwo godzin, wycinając, obklejając i nawet szyjąc - dawało mi to niezwykłą radość i wewnętrzny spokój. Pomijam, iż przy tym 'bastlowaniu' obejrzałam wszystkie odcinki Grey's Anatomy jeszcze raz ;) - to ten czas 'przed' pozostaje najlepszym czasem, jaki miałam.
I do dzisiaj jest niewiele dni, kiedy nie myśle o tym dniu- zwłaszcza, że tęsknię za moją sukienką ślubną! Czułam się w niej rewelacyjnie, lubiłam dotykać jej tiul i się w niej obkręcać, czułam sie wyjątkowo- wręcz magicznie (która Pani Młoda by tak o sobie nie powiedziała?!).
Dzisiaj, pół roku później, wydaje mi się to wszystko strasznie odległe i nierealne.....ale wciąż piękne.
Piękna miałaś sukienkę! I musiałam się przy słowach o sukience uśmiechnąć...bo też do mojej tęsknię i do tamtego dnia:) Mimo, że to już trochę ponad trzy lata...nie wiem kiedy to mineło.
AntwortenLöschenPozdrowienia!
dziekuje i rowniez pozdrawiam! :)
AntwortenLöschenu mnie minęły prawie 2 lata i też nie wiem jak ten czas zleciał...
AntwortenLöschen