Czasami myślę, że to całe narzekanie na brak czasu, na nienadążanie nawet za własnym życiem, brzmi prawie jak pospolita choroba narodowa. Coś jak ogólne przemęczenie, no bo kto nie jest w dzisiejszych czasach zmęczonym.
... a tak naprawdę, tak naprawdę powinno się to po prostu nazywać: dorosłym życiem.
A ono potrafi dać w kość i być wymagające. Dorosłość w ogóle rządzi się swoimi dziwnymi prawami.
Mam głowę 6na9 i wory pod oczami. Dobrze wiedząc, że ten gorący okres tak szybko się nie skończy- a na samą myśl o przyszłorocznym pierwszoklasiście chce mi się płakać ;)
Czuję tym wszystkim jednak wdzięczność.
Nic nie trwa wiecznie, zatem biorę ten brak czasu na klatę, tak jak wszystko inne też.
Der Kommentar wurde von einem Blog-Administrator entfernt.
AntwortenLöschen