Niech mi nikt nie mówi, że początek tego roku nie jest dziwny. Emanuje wydarzeniami (nie tylko pozytywnymi), mniej lub bardziej pozbawia nas pewnej kontroli. Miesza i sprawia, że pewnych spraw lub osób po prostu nie da się nadgonić. Tym samym dzieją się przecież cudne rzeczy, te codzienne, za które trzeba i chce się być wdzięcznym.
A tu nagle połowa marca. Jakiego marca pytam się, kiedy w mojej głowie co najmniej jest dopiero luty. W powietrzu nie tyle co wiosna ale myśl, że czas niemiłosiernie ucieka. Nie wiadomo do cholery, gdzie mu tak nagle spieszno.
A ja nadal nie wiem, czy słuchać rozumu czy serca.
I czemu to właśnie szczególnie na ludziach (i samym sobie) można się najbardziej zawieść?!
Oj tak... ale wiesz buty cudne masz ;)
AntwortenLöschenz tym czasem mam identycznie. Jaki marzec (a właściwie to już prawie kwiecień!), i gdzie tak to gna??
AntwortenLöschen