Tegoroczna jesień nie sprzyja blogowaniu.
Dni mi umykają, choć czytałam, że takie jest właśnie dorosłe(?!) życie.
A między tym wszystkim siedzi(!) moje siedmiomiesięczne bezzębne szczęście, które uwielbia owoce i mamine obiadki. Mój mały ogonek dotrzymuje mi towarzystwa nawet na uczelni, gdzie rozprasza innych swoimi dużymi oczkami i szerokim uśmiechem. Leżąc na brzuszku denerwuje się, że po zabawki trzeba sięgać- bo czemu one nie przychodzą do niego same?! Uwielbiam jego krytyczne spojrzenie, jak rączką nieświadomie bawi się swoim uszkiem i jego słodkie gaworzenie o poranku.
Mamy niesamowitą pociechę w domu!
Zazdroszczę takiej pociechy. Mam nadzieję, że i ja doczekam się kiedyś takiego maluszka :)
AntwortenLöschenWszystko w swoim (= dla was odpowiednim) czasie :)
LöschenTrzymam kciuki!
Oj, tak, dni pędzą jak szalone. Szczególnie widać to, gdy ma się w domu takiego szkraba. Dzieci z dnia na dzień się zmieniają, tak szybko "dorośleją". Mój syn skończył osiem miesięcy i wszędzie go pełno, a przecież jeszcze nie tak dawno głównie spał:)
AntwortenLöschenCudny jest Twój synek!
:))
LöschenJa mowie zawsze, ze przeciez jeszcze nie tak dawno popychalam kuleczke przed siebie -a tu juz 7 miesiecy minelo.
Duzo radosci z synkiem zycze :)